poniedziałek, 30 listopada 2015

Na niepogodę Kościeliska - 30.06.2014

Ciąg dalszy tatrzańskiego urlopu czerwcowo-lipcowego 2014 - dzień 3. ;) 

W nocy z niedzieli na poniedziałek cały czas padało. Nie przejmowałam się tym jednak, bo miałam okazję się wyspać po 2 nieprzespanych nocach. Leniwie zjadałam śniadanie, wypiłam kawusię i podjęłam decyzję o odwiedzeniu Doliny Kościeliskiej. Tak to już jest, że gdy pada, tam kieruję swoje kroki. Poza tym chciałam na własne oczy zobaczyć jak po Kościeliskiej poszalał halny. W Kirach pojawiłam się kilka minut po 11. To co zobaczyłam zrobiło na mnie ogromne wrażenie, połamane drzewa, pozamykane szlaki, ciężki sprzęt... Co chwilę przystawałam i robiłam zdjęcia, a deszcz leciutko sobie siąpił, by ok. 20 minut drogi do schroniska zmienić się w ulewę...











Oczywiście przemokłam. Na szczęście mokre miałam tylko spodnie, bo kurtka ochroniła mnie przed byciem "zmokłą kurą". Stuptuty  sprawiły, że deszcz oszczędził również moje buty. ;) Ale tak naprawdę nie byłam zrozpaczona, że nie poszłam gdzieś wyżej. Bo w Tatrach nawet deszcz ma swój urok, nawet gdy pada nieprzerwanie przez tydzień. ;) Najważniejsze to umieć odnaleźć się w każdej sytuacji bez względu na pogodę. A Tatry są miejscem gdzie nie można się nudzić. W deszczu dostrzega się rzeczy, na które w słoneczny dzień ludzie przeważnie nie zwracają uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz