piątek, 4 grudnia 2015

Narnia


Kocham "Opowieści z Narnii". Za każdym razem, gdy je czytam "czuję się u siebie". Trudno wytłumaczyć to osobom, które nie znają żadnej z siedmiu części fantastycznych przygód w rajskiej krainie. Choć myślę, że każdy powinien je znać, a już na pewno część pierwszą "Lew, czarownica i stara szafa". Jeśli nie książkę, to film, który jest tak samo piękny. :) Może nie jestem obiektywna, ale Narnia mnie fascynuje. I wygląda pięknie... :)


Chciałabym choć raz otworzyć drzwi szafy i znaleźć przejście do narnijskiego świata. Wiem, wiem, teraz niektórzy z czytających te słowa pomyślą, że sfiksowałam albo nie odróżniam rzeczywistości od fikcji. ;) Nic z tych rzeczy. ;) Po prostu każdy z nas ma jakieś nierealne marzenia. ;) I to chyba nic złego mieć ogromną wyobraźnię ukształtowaną przez czytanie książek. ;) Nie wiem jak inni, ale ja chętnie wtuliłabym się w grzywę Aslana. 
  
Tak jak Łucja. :) Może to właśnie dlatego wybrałam sobie to imię do bierzmowania. ;)  Zawsze rozczulały mnie sceny z udziałem jej i Aslana. Do tej pory tak jest. Chyba nie straciłam duszy dziecka. :) To dobrze. Podobno tylko ludzie z duszą dziecka mają szanse na nie zwariowanie w tym świecie, który nastawiony jest na tzw. pęd. 
Ach... gdyby tak mieć swojego własnego lwa... Móc z nim porozmawiać. ;)


Narnia jest dla mnie magicznym miejscem. Może po raz kolejny przeczytam wszystkie części, by na chwilę poczuć wiatr we włosach, gdy pędzę przez lasy na grzbiecie Aslana. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz