Kocham "Opowieści z Narnii". Za każdym razem, gdy je czytam "czuję się u
siebie". Trudno wytłumaczyć to osobom, które nie znają żadnej z siedmiu
części fantastycznych przygód w rajskiej krainie. Choć myślę, że każdy
powinien je znać, a już na pewno część pierwszą "Lew, czarownica i stara
szafa". Jeśli nie książkę, to film, który jest tak samo piękny. :) Może
nie jestem obiektywna, ale Narnia mnie fascynuje. I wygląda pięknie...
:)
Chciałabym choć raz otworzyć drzwi szafy i znaleźć przejście do narnijskiego świata. Wiem, wiem, teraz niektórzy z czytających te słowa pomyślą, że sfiksowałam albo nie odróżniam rzeczywistości od fikcji. ;) Nic z tych rzeczy. ;) Po prostu każdy z nas ma jakieś nierealne marzenia. ;) I to chyba nic złego mieć ogromną wyobraźnię ukształtowaną przez czytanie książek. ;) Nie wiem jak inni, ale ja chętnie wtuliłabym się w grzywę Aslana.
Tak jak Łucja. :) Może to właśnie dlatego wybrałam sobie to imię do bierzmowania. ;) Zawsze rozczulały mnie sceny z udziałem jej i Aslana. Do tej pory tak jest. Chyba nie straciłam duszy dziecka. :) To dobrze. Podobno tylko ludzie z duszą dziecka mają szanse na nie zwariowanie w tym świecie, który nastawiony jest na tzw. pęd.
Ach... gdyby tak mieć swojego własnego lwa... Móc z nim porozmawiać. ;)
Narnia jest dla mnie magicznym miejscem. Może po raz kolejny przeczytam wszystkie części, by na chwilę poczuć wiatr we włosach, gdy pędzę przez lasy na grzbiecie Aslana. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz