czwartek, 4 lipca 2013

Michał Jagiełło "Wołanie w górach"

"Wołanie w górach" to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy przemierzają tatrzańskie szlaki. Michał Jagiełło w piękny sposób przedstawił akcje ratownicze w niemal wszystkich rejonach Tatr. Opisał prace ratowników, którzy bardzo często narażając swoje życie ratują innych, bo taka jest ich praca. Autor bardzo często podkreśla w książce, że nie krytykuje turystów, bo i jemu zdarzały się sytuacje, które mogły zakończyć się tragicznie. Ukazuje również, że wypadki przytrafiają się nie tylko niedoświadczonym turystom, ale i bardzo doświadczonym taternikom, ludziom gór, którzy znają je "na wylot", a jedna nieprzemyślana decyzja doprowadza do nieszczęścia. Nawet najprostszy szlak może okazać się zgubny, gdy zmieni się pogoda, a wiadomo, pogoda w Tatrach jest bardzo dynamiczna i potrafi zmienić się w ciągu 15 minut.

Książka Michała Jagiełły jest jedną z moich ulubionych o Tatrach. Czytając ją śmiałam się i płakałam... I na pewno jeszcze do niej wrócę, bo żadna inna nie uczy pokory wobec gór jak ona. Pokory i szacunku do gór i ratowników, którzy niejednokrotnie narażają swoje życie i zdrowie, aby ratować zupełnie obcych ludzi, bo taka jest ich praca... powiem więcej, taka jest ich misja. Przytoczę słowa autora, które pięknie odnoszą się do ratowników: "życie, w jego niekoniecznie górskim wymiarze, to ratowanie i bycie ratowanym, to gubienie ścieżek i odnajdywanie, to czasem ugrzęźnięcie w pułapce przez samego siebie niebacznie zastawionej. Poczucie, że ja mogę komuś pomóc, i że mnie może ktoś kiedyś pomoże - jest ważnym spoiwem w każdym społeczeństwie obywatelskim".

Dla mnie jedyną wadą jest sposób wydawania "Wołania w górach". Posiadam wydanie z 2006 roku, które przedstawia akcje ratunkowe do 2005 roku. W 2012 roku wyszło już kolejne, wzbogacone o następne opisy wypadków. Chętnie poczytałabym jeszcze, by dowiedzieć się co działo się po 2005 roku, ale nie jestem w stanie kupować, chociaż trochę innej, to jednak tej samej pozycji kilka razy. I tak sobie pomyślałam, że gdyby były wydawane co kilka lat suplementy, to chętnie bym je wtedy kupowała. Jednak mimo wszystko uwielbiam "Wołanie w górach"! :)