czwartek, 28 kwietnia 2016

Książkowe różności

W głowie wciąż siedzi mi książka Jona Krakauera "Wszystko za życie". Nie mogę się od niej uwolnić, a przeczytałam ją chyba 2-3 miesiące temu... Myślami wciąż jestem przy jej bohaterze, Christopherze McCandlessie (nie wiem jak odmienić jego nazwisko :P ), który umarł z głodu. Najczęściej wtedy gdy karmię Wiktorka. Mam przed oczami obraz wychodzonego chłopaka, który za cenę życia postanowił zrealizować swoje marzenia... o wolności, o ucieczce od reguł i zasad ustanowionych przez ludzi. To piękna i bardzo smutna historia. Krakauer powoli stopniuje napięcie, a jest w tym naprawdę dobry. Choć jeśli chodzi o jego osobę, to mam bardzo mieszane uczucia po lekturze "Wszystko za Everest". Książkę czyta się znakomicie, ale dużo w niej nieścisłości, próba wybielenia siebie i osądzenia człowieka, który był bohaterem wydarzeń na Evereście w 1996 roku, człowieka, dzięki któremu liczba ofiar nie powiększyła się o kilka osób. I choć Krakauer ma (moim zdaniem) doskonałe pióro, to nie do końca wierzę w jego rzetelność. Oczywiście to moje subiektywne odczucia. Nie zmienia to jednak faktu, że "Wszystko za życie" jest pięknie opowiedzianą historią i na pewno warto ją przeczytać. 

Czytanie w tym miesiącu zupełnie mi nie idzie. Jestem w połowie trzeciej książki. Tak złego miesiąca nie miałam już od... miesięcy. :P Może to dlatego że wzięłam się za czytanie tzw. "kobyłek". Pierwsza z nich to "Czekan porucznika" Denisa Urobko, którą czytało się dobrze, ale długo. :D Szybko przeczytałam wspomnienia żony Maćka Berbeki, napisane przez Beatę Sabałę-Zielińską "Jak wysoko sięga miłość". Wzruszająca lektura. Wydaje mi się, że w dużym stopniu pomogła pani Ewie pogodzić się ze śmiercią męża... Choć czy z taką tragedią można się pogodzić? Może raczej uporządkować sobie pewne sprawy. Podobała mi się forma książki, przeskakiwanie z tematu na temat, dzięki czemu raz głośno się śmiałam, a raz w oczach pojawiały się łzy... 

O trzeciej książce na razie nic nie napiszę. Choć może ciut wspomnę, bo raczej nie pokuszę się później o jej opisanie. "Pamiętnik przetrwania" Doris Lessing, noblistki z 2007 roku, to powieść z pogranicza science fiction a prozy realistycznej. O przemijaniu, miłości, odpowiedzialności... Ciekawie napisana, ale dość trudna w odbiorze, gdy nie ma się dostatecznie dużo czasu, żeby się w nią wgłębić. Dlatego jej czytanie idzie mi najwolniej. Muszę mieć chociaż godzinę spokoju, wyciszyć się, żeby wejść w jej świat, bo czytanie w biegu po 10-15 minut nie ma tutaj sensu. Teraz zamiast pisać ten wpis mogłabym czytać, ale miałam potrzebę podzielenia się swoją refleksją na temat "Wszystko za życie". :P