poniedziałek, 19 sierpnia 2013

"Człowiekiem gór nie jest ten, który umie chodzić po górach, ale ten który górami potrafi żyć w dolinach" ks. R. Rogowski

Słowa księdza Romana Rogowskiego, "Człowiekiem gór nie jest ten, który umie chodzić po górach, ale ten który górami potrafi żyć w dolinach", zainspirował ostatnio moje rozważania dotyczące życia w górach i na nizinach. Mojego życia. I doszłam do wniosku, że jestem w 100% człowiekiem gór, bo większość czasu spędzam chodząc po płaskim terenie. Moje serce i dusza wyrywa się w Tatry, bo te góry sobie ukochałam, ale mieszkam w centrum kraju, tu jest mój dom, tu pracuję... Ktoś mógłby powiedzieć: "to się przeprowadź, znajdź pracę i wyjedź, to takie proste". Oczywiście, to jest proste, podobno wystarczy tylko czegoś mocno chcieć... Znam wiele osób, które marzą o tym by mieszkać w górach, a tak jak i ja, funkcjonują setki kilometrów od nich. Dlaczego? Może dlatego że potrafią odnaleźć sens również poza nimi, że potrafią cieszyć się chwilą, mają góry w sercu i dzięki nim zachwycają się innymi pięknymi lub mniej ładnymi miejscami. A może są na tyle silni psychicznie, że wytrzymują rozłąkę z ukochanym miejscem... by móc głębiej przeżywać każdą chwilę w nich spędzoną.


Ale miało być o moim życiu w górach i poza nimi. Tatry to dla mnie bardzo szczególne miejsce, w którym moja energia jest dużo większa. Za każdym razem kiedy w nich jestem czuję wolność, radość, której nie da się opisać. A jeśli moje oczy nie mogą cieszyć się tatrzańskimi widokami? Poza oglądaniem zdjęć i wspominaniem przemierzonych szlaków mam inne pasje. Dużo radości sprawia mi jazda rowerem, rolki, czytanie, śpiewanie czy fotografowanie. Jednak życie to nie same przyjemności, ale potrafię z uśmiechem na ustach kosić trawę i później ją zagrabiać ;)