czwartek, 29 listopada 2012

Never grow up...!

Uśmiech powoli zanikał na jej twarzy... bycie dorosłym wcale nie jest fajne. Nie rozumiała ludzi, dla których marzeniem było osiągnięcie pełnoletniości. Praca, pieniądze, codzienna bieganina... tylko decydowanie o sobie było rekompensatą... ale czy tak naprawdę człowiek decyduje sam o sobie? Na każdym kroku jest przecież zależny od innych - od pracodawcy, od klientów jeśli prowadzi własną firmę, od pogody... od pani w sklepie, od piekarza... Czemu więc dla niektórych to jest takie fascynujące? Co im sprawia radość? To, że udało się zarobić więcej pieniędzy, że zyskują sławę? I dlaczego Ci wszyscy ludzie wciąż jej powtarzają, że ma dorosnąć?
Postanowiła, że zawsze w głębi duszy będzie dzieckiem. Jak nikt inny potrafiła cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Z pierwszego wiosennego kwiatka, z najmniejszego promyka słońca w pochmurny i deszczowy dzień. Potrafiła dostrzec piękno tam, gdzie inni ludzie nic nie widzieli. I choć tak jak większość ludzi żyła w ciągłym biegu, umiała się zatrzymać i wyłączyć. To pozwalało jej zauważyć ciężko pracujące mrówki, zmierzające do celu ślimaki, mogła im się przypatrywać godzinami... Jednak czasami traciła wewnętrzne siły - wtedy nic nie sprawiało jej radości. Miała ochotę uciec przed ludźmi na koniec świata, by nikt nie widział jej wielkich łez. W takich chwilach najlepszym lekarstwem był płacz, który pozwalał jej się oczyścić i muzyka, która zawsze przynosiła ukojenie...
Lubiła leżeć na łące, słuchać śpiewu ptaków, wpatrywać się w niebo, czytać książki. Chciała zatrzymać czas, by nie gnał tak szybko, planowała nawet z nim o tym porozmawiać, ale albo jej nie słuchał albo wiecznie wykręcał się "brakiem czasu"... Ech... 


niedziela, 18 listopada 2012

Willa "Atma"

Willa "Atma" - miejsce, do którego wracam podczas każdego pobytu w Zakopanem. Znajduje się przy ulicy Kasprusie 19, nad potokiem Młyniska. Willa stanowi oddział Muzeum Narodowego w Krakowie. Została zbudowana w 1895 roku przez Józefa Kasprusia-Stocha. Jest obiektem architektonicznym o bogatej historii. Mieszkał w niej słynny polski kompozytor Karol Szymanowski. Dziś znajdują się w niej pamiątki po nim. Dla zwiedzających udostępniony jest parter z ekspozycją muzealną przedstawiającą biografię i dokonania artystyczne kompozytora. Uwielbiam klimat tego miejsca, zapach drewna, skrzypiąca podłogę... i oczywiście piękny zielony piec kaflowy :) Można tam odpocząć od zgiełku, tłumu ludzi na Krupówkach. „Atma” ma klimat ;-) 


Każdy kto był w Zakopanem powinien chociaż raz udać się do tego magicznego miejsca. Może tak jak ja będzie tam już powracał zawsze. W górskiej stolicy jest dużo takich obiektów, jednak ja ukochałam sobie „Atmę”. Dlaczego? Nie znam odpowiedzi na to pytanie… Czuję się tam po prostu dobrze. Może dlatego, że to „dom z duszą”. Nazwa willi wywodzi się z sanskrytu („atma” czyli dusza…)


Wejście prowadzi przez ganek do szatni muzeum, gdzie znajduje się duża fotografia Szymanowskiego. To tutaj kupujemy bilety. Dostępne są również książki i nagrania muzyczne. 


W muzeum umieszczone są tablice z fotografiami, obrazującymi życiorys artystyczny Szymanowskiego oraz związki Szymanowskiego z Zakopanem – miejsca, w których bywał i ludzie, z którymi się spotykał.  W jednej ze sal stoi fortepian, który jest wykorzystywany podczas koncertów kameralnych. W gablotach możemy obejrzeć pamiątki po kompozytorze (ubranie koncertowe, drobiazgi osobiste, odznaczenia, listy). Na ścianie wisi kilka dyplomów pamiątkowych, a także fotografie góralskich znajomych kompozytora oraz pejzaże tatrzańskie. W jednym z pomieszczeń zrekonstruowano pracownię Szymanowskiego, w której kompozytor tworzył swoje utwory. W prawym rogu pokoju ustawione jest pianino., a z lewej strony wiklinowa etażerka z kilkudziesięcioma książkami z biblioteki Szymanowskiego.


Zwiedzaniu „Atmy” towarzyszy muzyka Szymanowskiego, która sprawia, że człowiek nie ma ochoty stamtąd wychodzić. 


sobota, 3 listopada 2012

Konstanty Stecki "Gawędy o przewodnikach tatrzańskich"


Uwielbiam zapach książek, czy są one nowe, pachnące świeżym drukiem, czy są stare i maja swoją historię. Do tych drugich należą "Gawędy o przewodnikach tatrzańskich" Konstantego Steckiego. Książka jest niestety w kiepskim stanie... 

"Gawędy" są zbiorem jedenastu opowiadań o znanych przewodnikach i ich przygodach. Część opisanych wydarzeń miała miejsce jeszcze przed założeniem Towarzystwa Tatrzańskiego.

W owych czasach (czyt. przed powstaniem TT) zawód przewodnika nie był tak popularny, a turyści korzystający z usług, często "wiedzieli lepiej" gdzie chcą iść i jak, i nawet jeśli nie mieli racji (co zdarzało się często), to właśnie oni decydowali o przebiegu trasy. Tak było w przypadku wycieczki, którą Stecki opisał w opowiadaniu "Zmarzła Przełęcz". Przewodnik Jan Para musiał poprowadzić swojego klienta tak, jak tamten sobie wymyślił, choć nie był przekonany do jego pomysłu: "boć taki miejski pon, to ta lepiej wie, a zresztą nie wypada się z klientem sprzeczać". Zuchwałość i po części brak szacunku dla gór Jakuba Krauthofera mogły się skończyć dla obydwu nieszczęśliwie... Zwyciężył jednak zdrowy rozsądek przewodnika. 

W gawędzie "Wycieczka zbiorowa" Stecki w bardzo zabawny sposób opowiedział przygody Józefa Krzeptowskiego z "warszawskimi turystami", którzy przyjechali do Zakopanego, by się tylko rozerwać, a nie chodzić po górach. Jednak dobre podejście i ciekawe opowieści przewodnika obudziły w nich zapał do poznania piękna tatrzańskiego świata. A burza, która zastała ich na szlaku sprawiła, że zaczęli inaczej postrzegać Józefa Krzeptowskiego i byli mu wdzięczni za przeżyte doznania... ;-)
Opowiadania Steckiego napisane są barwnym językiem. Czytając poszczególne przygody mamy wrażenie, że bierzemy w nich udział... i tak razem z Janem Gąsienicą wchodzimy na Giewont, z Szymonem Tatarem i Wojciechem Rojem zdobywamy Gerlach a z Maciejem Sieczką wspinamy się na Mnicha...

"Gawędy..." czyta się jednym tchem. Są pełne humoru, cechują się wartką akcją oraz zawierają bogaty i rzetelny materiał faktograficzny. Poznajemy nie tylko czołowe postaci, które zapisały się na kartach historii (Tytus Chałubiński, Wincenty Pol, Franciszek Nowicki), ale również topografię i przyrodę Tatr. 

Dzięki "Gawędom..." możemy również sobie wyobrazić jak wyglądały szlaki kiedy nie było jeszcze tylu turystów co dzisiaj, a każda wycieczka w Tatry wymagała korzystania z usług przewodnika. 
Jeśli sięgniecie po książkę, dowiecie się więcej...