Uśmiech powoli zanikał na jej twarzy... bycie dorosłym wcale nie jest fajne. Nie rozumiała ludzi, dla których marzeniem było osiągnięcie pełnoletniości. Praca, pieniądze, codzienna bieganina... tylko decydowanie o sobie było rekompensatą... ale czy tak naprawdę człowiek decyduje sam o sobie? Na każdym kroku jest przecież zależny od innych - od pracodawcy, od klientów jeśli prowadzi własną firmę, od pogody... od pani w sklepie, od piekarza... Czemu więc dla niektórych to jest takie fascynujące? Co im sprawia radość? To, że udało się zarobić więcej pieniędzy, że zyskują sławę? I dlaczego Ci wszyscy ludzie wciąż jej powtarzają, że ma dorosnąć?
Postanowiła, że zawsze w głębi duszy będzie dzieckiem. Jak nikt inny potrafiła cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Z pierwszego wiosennego kwiatka, z najmniejszego promyka słońca w pochmurny i deszczowy dzień. Potrafiła dostrzec piękno tam, gdzie inni ludzie nic nie widzieli. I choć tak jak większość ludzi żyła w ciągłym biegu, umiała się zatrzymać i wyłączyć. To pozwalało jej zauważyć ciężko pracujące mrówki, zmierzające do celu ślimaki, mogła im się przypatrywać godzinami... Jednak czasami traciła wewnętrzne siły - wtedy nic nie sprawiało jej radości. Miała ochotę uciec przed ludźmi na koniec świata, by nikt nie widział jej wielkich łez. W takich chwilach najlepszym lekarstwem był płacz, który pozwalał jej się oczyścić i muzyka, która zawsze przynosiła ukojenie...
Lubiła leżeć na łące, słuchać śpiewu ptaków, wpatrywać się w niebo, czytać książki. Chciała zatrzymać czas, by nie gnał tak szybko, planowała nawet z nim o tym porozmawiać, ale albo jej nie słuchał albo wiecznie wykręcał się "brakiem czasu"... Ech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz