niedziela, 22 listopada 2015

Jarząbczy Wierch 28.06.2014

Syn śpi, więc postanowiłam oddać się mocy twórczej i powspominać zeszłoroczne wyjazdy w Tatry. I tak na pierwszy ogień idzie wyjazd czerwcowo-lipcowy. Troszkę towarzyski, a troszkę samotny, czyli taki jaki najbardziej lubię. :) Emocje już są inne niż rok temu, ale wspomnienia dość żywe. Pamiętam, że grafik urlopów tak się w pracy pomieszał, że "wylądowałam" na kilka dni w Tatrach. ;) 
A wszystko dlatego, że dałam się uwieść...


...górom, muchom i krówkom. ;) 

Nocna podróż autobusem tym razem należała do bardzo przyjemnych. Co prawda nie spałam, ale się wyleżałam. Zamiast w Zakopanem wysiadłam w Nowym Targu, skąd zostałam porwana przez 2 złośliwe muchy. Gdybym wiedziała co mnie z nimi czeka, uciekłabym gdzie pieprz rośnie :P 

Bez planu i celu (jeszcze) meldujemy się w Chochołowskiej, by wsiąść do ciuchci i leniwym krokiem udać się na Trzydniowiański Wierch.



Na pierwszy lans decyduję się jeszcze przed szczytem (i dobrze, bo na szczycie jakoś o tym zapominam).
:P

Gdy już Trzydniowiański się poddał inwazji Much i Owcy czas na pierwszy posiłek w górach. Okazuje się jednak, że mój plecak zdominowany został przez krowy: 



Takiego relaksu potrzebowałam :)


  


Czas jednak iść dalej. W stronę Kończystego! 





Jest i Kończysty



Jest i mały lans ;)



Naszym celem jest jednak dziś Jarząbczy i tam, robiąc dużo zdjęć, zmierzamy: 




W końcu docieramy na miejsce: 




Największą furorę robią rowerzyści, którzy pojawiają się gdzieś od słowackiej strony i z Jarząbczego zjeżdżają w stronę Kończystego :)



A my siedzimy, robimy zdjęcia. Postanawiamy też podejść na Jakubinę, ale czy ją osiągnęliśmy? Po powrocie do domu okazało się, że nie, bo był tam wówczas znajomy, z Klubu Chimalajowego, Mirek, który widział mnie tego dnia, ale nie poznał. :D 

Czas na odwrót i ostatnie zdjęcie na słupku ;)


I tak kończy się dzień pierwszy na szlaku. Zostaje jeszcze dojście do schroniska i noc na glebie pod kocykiem :D a właściwie to kolejna nieprzespana noc ;) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz