czwartek, 21 stycznia 2016

Dzieci w sieci

W dobie fejsbuka ludzie poszaleli, a może zawsze tacy byli? Tylko teraz się to objawiło, bo każdy ma dostęp do Internetu. Dziś chciałam poruszyć publikowanie zdjęć dzieci na portalach społecznościowych. Impulsem do stworzenia tego wpisu jest znalezienie zdjęcia obok.;) Rozbawiło mnie, a jego udostępnienie wywołało małą kontrowersję na fejsbuczku. Jeszcze gdy nie miałam dziecka strasznie irytowało mnie, że niektórzy ze znajomych dzień w dzień dodawali zdjęcia swoich pociech... Jeszcze żeby jedno, ale nie... kilkanaście i... na dodatek prawie identycznych. Wrrrr! Rozumiem, każdy chce się pochwalić swoim szczęściem. Ale ludzie, miejcie umiar. I wyobraźnię. Jak można dodawać zdjęcia nagich dzieci??? Kąpiących się we wannach??? Zastanawiam się czy takie osoby myślą, że skoro udostępnili zdjęcie "tylko" swoim znajomym, to nikt inny ich nie widzi? Nic bardziej mylnego, przecież takie zdjęcie trafia na serwer i zostaje tam na zawsze, nawet po jego rzekomym usunięciu. Tyle słyszy się o dziecięcej pornografii, a niektórzy jak ćmy... zaślepieni, zapatrzeni w siebie, żeby mieć jak najwięcej lajków, wrzucają nadal nowe zdjęcia... bez sensu.

Nie jestem zupełnie przeciwnikiem pochwalenia się dzieckiem. Tylko niech to będą zdjęcia, na którym dziecko jest ubrane, w jakiejś normalnej sytuacji, a nie pozowane specjalnie dla fajsbuka, czy innego portalu społecznościowego. Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba z tego rozsądnie korzystać. Mój synuś skończył dziś 7 miesięcy. Też lubię się nim chwalić, ale nie opublikowałam jeszcze żadnego zdjęcia, na którym widać jego śliczną buźkę. Nie zarzekam się, że tego nie zrobię, ale na razie tego nie chcę. Nie przekonują mnie argumenty typu: "może byś dodała jakieś zdjęcia, żeby znajomi mogli zobaczyć, bo jeszcze nie widzieli". A czy wszyscy muszą widzieć? Jeśli ktoś rzeczywiście będzie chciał zobaczyć, zobaczy. A zdjęcia, które mogę dodać i dodaję są typu tego po prawej stronie. ;) A i tak zastanawiam się zawsze czy dobrze robię. Czy kiedyś syn nie będzie miał pretensji, że publikuję jego zdjęcia. Mam wśród znajomych liczną część, która nie ma fejsbuka, nie chce mieć i nigdy nie rejestrowała się na żadnym portalu społecznościowym. Nie mam więc pewności czy moje dziecko będzie chciało uczestniczyć w życiu wirtualnym. 

Sama robię sporo zdjęć synkowi, dla siebie, żeby zobaczyć jak się zmienia, do albumu, żeby gdy dorośnie mógł zobaczyć jak wyglądał jako maluszek. 

Nie złośliwie, ale w trosce o dobro dzieci namawiam do racjonalnego zachowania w sieci i umiaru w publikowaniu zdjęć małych i większych skarbów. :)

PS Ciekawe ile osób przeczyta wpis i do ilu osób dotrze. Ostatni miał ponad 500 odsłon! Zastanawiam się czy ktoś tyle razy robił "odśwież to", czy tyle ludzi lubi czerwone usta, kolor czarny, a może tylko kawę...? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz