poniedziałek, 11 stycznia 2016

A usta były czerwone...

Myślała, że już nie ma więcej łez.
Jednak całą noc coś płynęło z jej oczu.
Rano były zapuchnięte.
I czerwone.
Podobnie nos od ciągłego wycierania.
Spojrzała w lustro.
Spróbowała się uśmiechnąć.
Było ciężko.
Przemyła twarz lodowatą wodą.
Tak. Już znacznie lepiej.
Przypydrowała nos i worki pod oczami.
Na powieki położyła czarny cień. Poprawiła czarną kredką.
Rzęsy pociągnęła czarnym tuszem.
Zaparzyła czarną kawę.
Ułożyła włosy.
Założyła kolczyki.
Łyk kawy... i powoli wracała do życia.
Założyła czarną bieliznę.
Czarne rajstopy.
Łyk czarnej kawy...
Zapomniała o ustach...
Czarna sukienka ładnie podkreślała jej kobiecą sylwetkę.
Użyła ulubionych perfum.
Założyła czarne szpilki.
Łyk czarnej mocnej kawy stawiał do pionu.
Usta pociągnęła czerwoną pomadką.
Przejrzała się w lustrze.
Wyglądała pięknie.
I choć w oczach kręciły się łzy... pod mocnym makijażem nie były tak bardzo widoczne...
A oczy nie robiły się tak szybko czerwone.
Dopiła kawę.
Czarną kawę.
Wróciła.
Silna.
Czerń dodawała siły i pewności siebie.
I choć oczy nie były wolne od łez... nikt ich nie zauważał
W końcu o to właśnie jej chodziło.
I choć dusza i serce nie były wolne, za czernią skryły swe uczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz