wtorek, 6 października 2015

Na poprawę humoru nowa książka

Nowe, jeszcze pachnące drukiem książki zawsze sprawiały mi radość. A szczególnie te, które kupowałam sobie sama. Jedni, żeby poprawić sobie humor kupują buty, inni ciuchy, słodycze, a ja zawsze książki. Był czas, że co miesiąc moja biblioteczka wzbogacała się o kolejne pozycje. Ostatnio nastąpiła mała przerwa, bo wolałam pobuszować w sklepie z ubrankami dla dzieci.:) (I nadal to kocham.) Ale wyszedł nowy kryminał Marka Krajewskiego. Po cichu liczyłam, że dostanę go na urodziny... no i dostałam od samej siebie, miesiąc po nich... Ale nic to, tak już od jakiegoś czasu jest, że najbardziej trafione prezenty robię sobie sama. Pachnąca, świeżutka książka wywołuje mój uśmiech, po ostatnich wydarzeniach jest balsamem dla mojej zranionej duszy. Po przeczytaniu kilkunastu stron już wiem, że nie będę mogła się od niej oderwać, a jednocześnie nie będę chciała, żeby się skończyła. Tak zawsze miałam z kryminałami Krajewskiego. Jestem w stosunku do niego bezkrytyczna, ale pociaga mnie stworzona przez niego fabuła. Zmykam więc, by razem z Popielskim rozwiązać kolejną zagadkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz