sobota, 31 marca 2012

"Góry na opak..." Olgi Morawskiej


Jeśli życie jest czekaniem – będę czekać
Chociaż czasu na czekanie ciągle mniej
Choć zmęczenia pył pokrywa twarze wokół
A do duszy tak się lepi smutku klej.
 
(Magdalena Czapińska)

Czekanie… W życiu zawsze czekamy na coś lub na kogoś. Czekanie jest czymś stałym, wymaga dużo cierpliwości i wiary. To jak sobie z tym radzimy zależy tylko od nas. Są ludzie, którzy nie potrafią czekać na coś konkretnego, bo uważają, że nie warto. A jednak oczekiwanie pozwala docenić wartość tego na co czekamy, a jednocześnie sprawia, że stajemy się silniejsi. 

Olga Morawska, żona znanego himalaisty, Piotra, który zginął w 2009 roku podczas wejścia na Dhaulagiri w Nepalu, napisała książkę o czekaniu „Góry na opak”. Są to rozmowy z najbliższymi osób tych, którzy zginęli w górach i tych, które nadal jeżdżą na wyprawy. Poruszająca i zmuszająca do refleksji nad kruchością życia książka, ukazuje wewnętrzne przeżycia i rozterki rodzin himalaistów. Dzięki niej możemy „dotknąć” prywatnego życia Wandy Rutkiewicz, Eugeniusza Chrobaka, Piotra Pustelnika, Jerzego Kukuczki, Andrzeja Zawady, Macieja Pawlikowskiego, Dariusza Załuskiego, Dobrosławy Miodowicz-Wolf, Andrzeja Heinricha i Andrzeja Czoka. Dowiemy się jak wygląda codzienność z człowiekiem, dla którego wielką pasją są góry.


Czytając książkę poznamy inne oblicze alpinizmu. Dowiemy się jak najbliżsi radzą sobie z wiadomością o śmierci męża, dziecka, rodzeństwa i jak dalej żyją. Wojtek Kukuczka tak mówi o ojcu, Jerzym: „Ojciec po prostu miał niesamowite poczucie sensu tego, co robił. Faktycznie stawiał na szali własne życie, ale moim zdaniem, lepiej żyć krócej, za to z taką pasją…” 

Góry są bliskie mojemu sercu, a książka Olgi Morawskiej bardzo mnie poruszyła i sprawiła, że są mi jeszcze bliższe.  W dobie telefonii komórkowej i Internetu możemy sobie tylko wyobrazić, co czuły rodziny, gdy pierwsze wiadomości o ich bliskich docierały dopiero po przeszło miesiącu od rozpoczęcia wyprawy. A jednak dla nich tamto czekanie było lepsze.

Przejmujące rozmowy czyta się jednym tchem. Każde zdanie, a nawet słowo ma w sobie silny ładunek emocjonalny. „Góry na opak” to jedna z niewielu książek, którą chciałoby się czytać bez końca. Ekspresja wypowiedzi uczula czytelnika bardzo dogłębnie…  Jedyną jej „wadą” (jak dla mnie) jest to, że jest zbyt krótka… i sprawiła u mnie poczucie niedosytu. Chętnie będę do niej wracać i po raz kolejny poznawać życie polskich himalaistów, przezywać rozterki ich rodzin.


Książka jest również odpowiedzią na pytanie co ludzi ciągnie w góry i w tym miejscu zacytuję słowa matki pana Załuskiego: „Szczęśliwy, opowiadał, że tam na szczycie były po prostu niebiańskie widoki. I te niebiańskie widoki go uwiodły. Wciągnęły go te góry i, moim zdaniem, nie było sensu z tym walczyć. Skoro to są dla niego najpiękniejsze widoki na świecie, to przecież nie można dopuścić, by zmarnował taką pasję i zrezygnował ze spełniania marzeń”…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz