piątek, 10 czerwca 2016

Muzycznie

Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Ostatnio nie mam dużo czasu, by włączyć sobie to co lubię, więc słucham tylko radia. Jednak dziś nie zasnęłabym bez posłuchania piosenki, w której się zakochałam. Czuję ją całą sobą. Siedzi w mym sercu i przenika duszę. Przez ciało przechodzą dreszcze, do oczu napływają łzy, ale na twarzy gości delikatny uśmiech... Głos Marcina Kozieła pięknie komponuje się z muzyką i słowami... Słucham jej już od kilkunastu minut.


Podobnie jest z kolejnym utworem. Może nie mam łez w oczach, bo jest dużo weselsza niż poprzednia, ale wywołuje we mnie dużo pozytywnych emocji i pozytywnej energii. Nastawia mnie bardzo optymistycznie do świata (a to w mojej obecnej sytuacji życiowej niezwykle ważne ;) ).


I już na koniec jeszcze jeden utwór, który uwielbiam... śpiewać... w kościele. ;) I słuchać oczywiście też. Podczas jej śpiewania czuję jak każda część mnie zamienia się w muzyką. Nawet włosy na głowie delikatnie drgają. ;) Czasem myślę, że została napisana specjalnie dla mnie. Oczywiście moje wykonanie różni się od wersji poniżej. W końcu nie jestem Eleni, ale myślę, że śpiewam ją też całkiem nieźle, tyle że w ciut innej tonacji. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz